Jakoś tak się utarło, że każde piwo, które jest leżakowane w beczce, uchodzi za „zrywające czapki z głów”. Z kolei od czasu premiery pierwszej warki
Imperium Prunum, wszystkie piwa posiadające ładne etykiety lub artystycznie zmodyfikowane butelki, muszą być „sztosami” (ulubione ostatnio określenie wielu z Nas). Ba, a już zupełnie najlepiej, kiedy jak piwo posiada kartonowe (dizajnerskie) pudełko, limitowany nakład, bajerancko wykręconą butelkę ręcznie malowaną oraz jest leżakowane w jakichś beczkach po super wykwintnym alkoholu. Wejście na rynek „sztosów” poskutkowało wszechobecnym zjawiskiem zawyżania cen piwa. Przyczyniły się do tego same browary podkręcając działania marketingowe, ale też my, blogerzy i zwykli, codzienni wyjadacze (a raczej wypijacze) kraftu. Wspólnie wpłynęliśmy na to, że niektóre piwa osiągają kosmiczne ceny. Czy są tego warte? Nie mnie to oceniać. Osobiście wychodzę z założenia, że jeśli uda się zdobyć takie cudo, to fajnie; będzie o czym pisać! A jeśli nie, to cóż, bywa, są jeszcze miliardy (jak nie więcej) różnych piw i browarów, które czekają na opisanie.
Tak czy siak, tym tekstem postanowiłem Wam pokazać, że za dobrą i przystępną cenę można zdobyć piwo w dość wysokim "nakładzie", ładnym opakowaniu i aromatami beczki. Mowa tutaj o
Imperatorze Bałtyckim w wersji
leżakowanej w beczce po Sherry Oloroso który jest wypustem browaru Pinta.