Piwna Paczka:
Warzelnia Piwa Bydgoszcz
Nowy
dział na blogu poświęcony zestawom piw pochodzącym z tych samych browarów,
krajów lub będące wariacją tego samego stylu. Jednym słowem - dużo picia, dużo
pisania i 1 post. Pierwszym postem z tej serii miało być kranoprzejęcie Browaru
Bazyliszek… Już trochę czasu minęło od tej imprezy i jak wpis poczeka jeszcze
parę dni nic mu się nie stanie.
Kilka
dni temu, będąc na zajęciach terenowych w Libawce, TFU!!! Lubawce, dowiedziałem
się, że moi szanowni rodzice są w Bydgoszczy. Nie zastanawiając się długo
poprosiłem ich o zakup jakiegoś kraftu z tamtych stron. Wiem, że to nie łatwe
zadanie. Jakież było moje zaskoczenie, gdy od Taty dostałem wspaniałego SMS-a z
4 uśmiechającymi się do mnie piwami. Od razu sprawdziłem, z czym mam do
czynienia. Była to Warzelnia Piwa Bydgoszcz. Jak się potem okazało rodzice
mieli możliwość porozmawiania z właścicielem i za odpowiednią namową oraz
obietnicą opisania piw na blog otrzymali piwa oraz rasowy kufelek z bardzo
dobrze nadrukowanym logiem browaru.
Przez
chwilę miałem zagwozdkę, czy wszystkie te piwa opisać w tym dziale, czy w tym,
który ma powstać w najbliższym czasie (poświęcony wielkim podróżom po piwo). Niemniej
nie było mnie tam osobiście, dlatego też piwa będą opisane tutaj. A co!
Trunki,
które pojawią się w dzisiejszym opisie to: Kasztelan z Bydgoszczy w stylu
English Mild Ale, Orzechowe oraz Ciemne Miodowe będące piwami z przyprawami
oraz Pils Wenecki który jak sama nazwa skazuje jest pilsem.
Zastanawiałem
się, w jakiej kolejności wam opisać, czy od najlepszego do najsłabszego, czy
barwom. W końcu zdecydowałem, że będę pisał w takiej kolejności, w jakiej
piłem. Będzie najbardziej rzetelnie i uczciwie.
Zatem:
Orzechowe
Piwo,
które mnie zaintrygowało. Ogólnie temat orzecha w piwie jest jak dla mnie
totalnie olany przez browary i tylko czeka na poważne odkrycie. Dlatego też
każde piwo z orzechami jest dla mnie ciekawą propozycją.
Wygląd:
Piwo barwy jasno złotej. Ogólnie zaskakujące. Szczerze mówiąc na początku
obstawiałem przy takim połączeniu, że piwo będzie miało barwę raczej ciemną
albo chociaż bursztynową. Piana bielutka średnio i grubo ziarnista. Oblepia
szkło i w sumie dość długo opada zostawiając po sobie delikatny kożuszek na
powierzchni napoju.
Aromat:
No jest ciekawie. Orzechy laskowe i włoskie. Do tego nuty karmelowe i lekki
perfum.
O ile 3 pierwsze są naprawdę dość dobrze wyczuwalne, to ten niby perfumowy sztuczny zapaszek wkrada się dopiero po kilku głębszych wdechach. Swoją drogą zaciekawiło mnie to, czy do piwa użyto prawdziwego orzecha, czy jednak wszystko pochodzi z aromatów i innej chemii. Niemniej aromat był naprawdę ciekawy i zachęcający do próbowania piwa.
O ile 3 pierwsze są naprawdę dość dobrze wyczuwalne, to ten niby perfumowy sztuczny zapaszek wkrada się dopiero po kilku głębszych wdechach. Swoją drogą zaciekawiło mnie to, czy do piwa użyto prawdziwego orzecha, czy jednak wszystko pochodzi z aromatów i innej chemii. Niemniej aromat był naprawdę ciekawy i zachęcający do próbowania piwa.
Smak: I tu się zadziało. Na pierwszym planie
mamy po równo. I karmel, który rozlewa nam się po gardle oraz orzechy głównie
laskowe. Bardzo wyraźne i gładkie. Wysycenie w piwie raczej niskie w kierunku
średnim. Ogólnie, jeśli chodzi o treściwość, to piwo pełne. Nie jest wodniste,
ma wyraźny początek i finisz podczas połykania kolejnych łyków. Po 5-6
połknięciach na język wraca nam znowu lekka perfuma, która przekonuje mnie, do
stwierdzenia, że do piwa użyto nie tylko zwykły orzechów, a i aromaty. Nie
zmienia to faktu, że piwo jest baaaaardzo ciekawe. W naszych ustach pojawia się
jesienny bukiet wałkowanych ciągle orzechów i karmelu. Chociaż po pewnym czasie
to połączenie zaczęło mi podchodzić pod nutellę, a później pod monte. Naprawdę
bardzo ciekawe i chętnie spróbowałbym jeszcze raz.
Ocena: 4/5
Pils Wenecki
Drugim
piwem z tego zestawienia był Pils Wenecki. Etykieta zapowiadała, że w środku
będzie ukryte coś zacnego. Nooo niestety... nie zachwyciło mnie.
To
piwo to totalna katastrofa i klapa, i masakra, i rzeźnia. No po prostu NIE!!!
Wygląd:
Piwo lekko słomkowe, mętne z bardzo solidną, białą pianą. W sumie tylko ta
piana ratuje piwo, które ma niby być w
stylu pils.
Aromat:
Jakiś taki nijaki. Trochę słodowych nutek i to jest w sumie ok, ale poza tym na
nos ciśnie nam się mokry karton i kukurydza. Gdzieś tam w tle psychika
podpowiada, że nie może być tak źle i nos nagle wyczuwa melanoidyny, czyli
lekkie nuty skórki chlebowej. Ogólnie
nic szczególnego.
Smak:
No rzesz KU....rde. Co to ma być? Okropieństwo, ble i fu. W smaku wyraźny
kukurydza, no i diacetyl. Nieco później pojawiają wcześniej już słabo wyczuwane nuty chlebowe.
I w sumie tylko to ratuje to piwo. Wysycenie też dobre.
Podsumowując
tę super szybką recenzję. Niedobre. Może to wina warki albo transportu piwa
z kranu w butelce kilkaset kilometrów, ale piwo serio jest blech. Pocieszającym faktem jest to, że na Untappd (na który Was zapraszam, by oglądać na bieżąco, co piję) ludzie mieli baaaardzo podobne oceny do mojej. Ogólnie piwo można wypić, by wiedzieć jak smakuje naprawdę zły pils.
z kranu w butelce kilkaset kilometrów, ale piwo serio jest blech. Pocieszającym faktem jest to, że na Untappd (na który Was zapraszam, by oglądać na bieżąco, co piję) ludzie mieli baaaardzo podobne oceny do mojej. Ogólnie piwo można wypić, by wiedzieć jak smakuje naprawdę zły pils.
Ocena: 1,5/5
Miodowe Ciemne
Miałem
duże opory po poprzednim piwie do dalszego picia, no ale gardło trzeba było
przepłukać. Dlatego wybór padł na piwo, które raczej nie może być złe, czyli
Miodowe Ciemne.
Wygląd:
Piwo faktycznie najciemniejsze ze wszystkich. Opalizujące barwą przypominające
bardzo ciemny bursztyn lub rum. To co możecie zauważyć z pewnością to piana,
która niesamowicie urosła do góry i trzymała się przez długi czas oblepiając
ściany kufelka. Naprawdę bardzo miłe dla oka.
Aromat:
W zapachu też jest nieźle. Mamy tutaj trochę nut karmelowych, które współgrają
z czekoladowymi, no i miód. I to całkiem sporo, ale nie wali on chemią i nie jest nachalny.
Po prostu dużo dobrego polskiego miodu. Jeśli pytacie o rodzaj, to przyznam Wam się, że nie
do końca potrafiłem go zdefiniować (a producent nie napisał, co wlewał). Na moje gust mieliśmy do czynienia z jakimiś ciemniejszymi miodami i moje skojarzenia powędrowały do miodu wrzosowego, kasztanowego lub gryczanego.
z czekoladowymi, no i miód. I to całkiem sporo, ale nie wali on chemią i nie jest nachalny.
Po prostu dużo dobrego polskiego miodu. Jeśli pytacie o rodzaj, to przyznam Wam się, że nie
do końca potrafiłem go zdefiniować (a producent nie napisał, co wlewał). Na moje gust mieliśmy do czynienia z jakimiś ciemniejszymi miodami i moje skojarzenia powędrowały do miodu wrzosowego, kasztanowego lub gryczanego.
Smak:
Tutaj podobnie jak w aromacie, z tym, że smaki pojawiają się po kolei. Na
początku karmel, po chwili pojawia się lekka czekolada i kawa, a na sam koniec,
z wielkim hukiem, wchodzi miód.Tym razem jest to połączenie gryczanego i
akacjowego. No niesamowite. Piwo dosłownie rozlewa nam się po podniebieniu.
Wspaniałe uczucie, i co najważniejsze piwo nie jest ulepkiem, co często zdarza
się piwom miodowym. Fakt, jest słodkie,
ale nie jest inwazyjne i bez problemu przechodzi nam bardzo gładko i miło przez
gardło. Do tego z całym nawet szlachetnym smakiem współgra nam wysycenie, które
jest, o dziwo, na niskim poziomie.
Ocena: 3,75/5
Kasztelan z Bydgoszczy
Ostatnie
piwo z tej serii, którym się zajmiemy to Kasztelan z Bydgoszczy. Nie ukrywam,
że ta butelka była dla mnie wielką zagadką. Obawiałem się, że to piwo może być słabe. Mieliśmy najpierw
dobre, później złe, następnie znów dobre, więc wypadałoby, że to będzie ... kiepskie.
Wygląd:
Bardzo zacny bursztynowo herbaciany kolor z delikatną średnioziarnistą pianą.
Piwo bardzo ładnie opalizuje pod światło, mieniąc się przeróżnymi odcieniami
złota.
Aromat:
Chwila zawahania i … jest dobrze. Ba, nawet bardzo. Mamy tutaj nuty
tropikalnych owoców. Coś mi podpowiadało, że mógł być w to zamieszany chmiel
Topaz albo inny Australijski. Pierwszy plan to właśnie mango, brzoskwinia i
lekkie truskawki. Potem pojawia się cały bukiet przypominający mój ulubiony sok,
czyli multiwitaminę z owoców tropikalnych. Aromat bardzo mnie zaskoczył i
naprawdę był cudowny.
Smak:
No i tutaj także strzał w dziesiątkę. Piwo wyraźne, z podbudową
słodowo-karmelową. Mamy lekko słodkawy smaczek, ale i delikatną goryczkę, która
sprawia, że piwo nie jest mulące. Bardzo pijalne i stylowe piwo.
Jestem
zadowolony!
Ocena: 4/5
Ogólnie
rzecz biorąc, piwa z Warzelni Piwa Bydgoszcz są dobre. Co prawda nie są to
jakieś piwa typu must drink, ale spróbowanie ich nikomu by nie zaszkodziło.
Większość piw jest raczej dobrze zbalansowana, a browar w swojej ofercie ma
piwa, które raczej wszystkim przypadną do gustu.. Wiem, że okazjonalnie można dostać
jeszcze pszeniczne i koźlaka. Mam nadzieję, iż uda mi się go trafić następnym
razem. Gdybym miał oceniać, które najlepsze, a które najsłabsze, to tabela
wyników wyglądałaby następująco:
Orzechowe oraz
Kasztelan z Bydgoszczy
Miodowe ciemne
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
Pils Wenecki
Wasze zdrowie
zapraszam do degustacji i komentowania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz