Recenzja: Schwarzer Abt
[Neuzeller Klosterbräu]
[Neuzeller Klosterbräu]
No to dzisiaj na degustację idzie
mój pierwszy nabytek z ostatniej wyprawy do stolicy Niemiec. Piwo warzone przez
mnichów od dawien, dawna. Receptura niezmieniona od ponad stu lat. Mowa tu o
piwie kościelnym Schwarzer Abt.
Po powrocie do domu od
razu usiadłem do degustacji. Gdy już odpieczętowałem kapsel, z butelki doszły
mnie miłe kawowe, karmelowe
i lekko palone zapaszki pochodzące z pewnością od ciemnych palonych słodów
użytych do warzenia owego piwa. Same zapaszki były naprawdę kuszące, ciekawe i
dobrze skomponowane.
Kiedy już schwarzbier
pojawił się w moim szkle, ujrzałem hymm... magicznie, szybko pojawiającą się
lekko brązową pianę i tak samo magicznie, szybko znikającą. Zastanowiło mnie to
lekko, ponieważ już długo nie trafiłem na takie piwo, które pieni się jak napój
gazowany typu cola czy sprite. W barwie też przypomina te napoje, ponieważ jest
idealnie klarowny i jak na schwarzbiery przystało - naprawdę czarny.
W smaku piwo jest dobre, lekkie,
w sam raz do picia w upalne dni. Przypomina wcześniej wymienioną colę, którą
możemy pić z kostkami lodu na naszym tarasie. Poza tym przez cały okres picia w
smaku wyczuwalny jest naprawdę słodki karmel.
Co do samego wysycenia
dwutlenkiem węgla jest ono średnie w kierunku na niskie. Ale to plus, ponieważ
jak już wspominałem, piwo idealnie nadaje się na upalne dni.
Pod koniec degustacji do mojej głowy
wpadło jeszcze jedno całkiem trafne porównanie. Otóż Schwarzer Abt to takie
Karmi, tyle że z procentami.
Podsumowując piwko całkiem
smaczne i idealne dla osób lubiących słodkie piwa, ale także na każdą imprezę,
gdzie można pogadać przy piwku.
Niemiecki schwarzbier nadaje się doskonale
na raczenie się nim podczas przymusowych prac w ogrodzie w środku lata.
Ocena: 3/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz