czwartek, 29 grudnia 2016

#62: Święta świąta i po świętach


    Jak to jest?! Człowiek ledwo co poczuł magiczną aurę świąt, a one już się skończyły… Dlatego stojąc na straży Waszego dobrego samopoczucia, oraz by przypomnieć Wam jak dobrze nam było jeszcze parę dni temu, piszę tę oto recenzję. Na tapetę bierzemy belgijskie piwo świąteczne Bon Secours Blonde de Noël z browaru Caulier.






     Ponad rok (jak nie dwa lata) temu w moje piwne łapska wpadła wyżej przedstawiona butelka. Gdy tylko zobaczyłem, że piwo dedykowane jest świątecznym wieczorom, odłożyłem je do swojej piwniczki i czekało. W takim stanie przeleżało aż do dzisiaj. Co ciekawe, piwo mogło przeczekać jeszcze co najmniej 4 lata w stanie spoczynku. Niestety żądza i spóźnione zakupy piw świątecznych zmusiły mnie do opróżnienia tej butelki.
    Belgowie słyną z piw raczej mocnych – to wszyscy wiedzą, nastawiłem się na całkiem porządne piwo. Zważywszy na pogodę za oknem i ten cholerny wiatr, to 10% alkoholu wydawało się jedynym sposobem na rozgrzanie mojego zmarzniętego tyłka.
     Secours jest piwem w tylu Winter Ale. Owy styl jest bardzo obszernym gatunkiem piw. Możemy tutaj zaliczyć piwa z przyprawami, raczej słodkie i zazwyczaj bardzo alkoholowe. Styl ten ma nas rozgrzewać w lodowate dni oraz stwarzać świąteczny obraz przed oczami, choćby za pomocą przypraw (tak jak to robił Kolędnik). W tym piwie została zastosowana strategia, która ma dać dobre i rozgrzewające piwo.
   W szkle piwo jest bardzo klarowne, złote z śnieżnobiałą, drobno pęcherzykową pianą o średniej trwałości. I co do wyglądu nie ma za bardzo jak się rozpisywać, ponieważ piwo wygląda jak wszystkie inne. Za to warto skupić się na aromacie. Do nosa dostają się słodowo-owocowe nuty, które grają tutaj pierwsze skrzypce. Owoce - mam tu na myśli totalny miks przypominający nam delikatnie mieszankę suszonych owoców oraz lekkiego tutii frutti. Następnie pojawia się nieco stonowany karmel, banany, delikatna kolendra, skórka pomarańczy oraz przyprawy. Aromat jest bardzo złożony, ale wcześniej wypisane aromaty są naprawdę bardzo ładnie podane. Smak piwa jest również bardzo miły. Tutaj dominuje przede wszystkim karmelowość podbudowana bananami oraz skórką pomarańczy. Kontrą do tego słodziutkiego przedstawienia jest delikatna goryczka, która objawia się w lekko ziołowy, a nawet pieprzowy czy też gorzki sposób. Co ciekawe alkoholu praktycznie nie wyczułem. Owszem jest przyjemne grzanie w przełyku i brzuszku, ale w smaku jest totalnie ukryte. Wysycenie piwa jest na poziomie raczej niskim, przez co bąbelki delikatnie dają nam znać, że ciągle mamy do czynienia z piwem.
    Belgijska wersja piwa świątecznego bardzo mi odpowiada. Po AleBrowarowskim porterze, dobrze przyprawionym Kolędniku, Secours Blonde de Noël wydaje się być idealnym uzupełnieniem maratonu piw świątecznych. Jest raczej słodkim, złożonym i dobrym piwem, które nadaje się do picia w towarzystwie choinki. Uważam również, że wpływ na owe odczucia miało to, iż piwo mogło długo leżakować.


Ocena: 4/5




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz