wtorek, 7 marca 2017

#67: Mister D-AL-G

   Korzystając z fali dziwnych i morskich piw idziemy o krok dalej. Niedawno na blogu mieliście okazję przeczytać o pierwszym na świecie Herring Imperial Stoucie. Dzisiaj również zajmiemy się niesamowitym i wyjątkowym wynalazkiem. Panie i Panowie mam zaszczyt przedstawić Państwu holenderski twór, czyli D-Al-G z browaru De Koperen Kat znajdującego się w mieście Delft. Tak, to miasto, w którym narodził się i zmarł znany malarz Jan Vermeer



    Jak już pewnie wiecie, nic co z ryby i z morzem związane nie jest mi obce. Dlatego będąc na wakacjach w Holandii i Belgii postanowiłem sprawić sobie to piwo. Tak naprawdę trafiłem na nie trochę przypadkiem. Do Delft wybrałem się, by zobaczyć ładne miasteczko oraz oryginalne widoki z płócien mistrza. Wracając po całodniowym zwiedzaniu do naszego "Wycieczkowozu" napotkaliśmy na swojej drodze sklep z napojami. Moje zaskoczenie było ogromne, gdy okazało się, że mają tutaj własne piwo. Nie myśląc dużo wziąłem butelkę z piękną panią z perłą oraz to glonowe dziwactwo. Niestety do samego browaru już nie dotarłem, bo zabrakło czasu. Nie mniej mam nadzieję,
że następnym razem tam zawitam. 
    Przechodząc do piwa... Grzebałem trochę w internecie na jego temat na stronie browaru. Mimo że wszystko tam napisane jest po holendersku, to dzięki znajomości niemieckiego i angielskiego udało mi się coś zrozumieć. Aż sam się zaskoczyłem, że tak dużo. Otóż piwo to zostało uwarzone w 2015 roku na podstawie receptury założyciela browaru Rolfa Katte. W tym samym roku zostało wysłane do Dublina na konkurs Alltech Dublin Craft, gdzie otrzymało srebrny medal. Dodatkowo, z tego co udało mi się ustalić, glony dodane do piwa pochodzą z wód morskich przy brzegach Holandii. Te informacje zachęciły mnie jeszcze bardziej do sprawdzenia tego dziwaka. Was też?
   Piwo po przelaniu nie jest ani zielone, ani brązowe. Prezentuje się jako bursztynowa ciecz z bardzo wysoką pianą, której struktura tworzona jest przez bąbelki średniego i dużego rozmiaru. Aromat jest raczej bez szału. Czuć dużą ilość pszenicy. Pojawia się również nuta drożdżowa oraz mydlana nasuwająca na myśl jakiś belgijski witbier. Po ogrzaniu lekka gumowatość. No bez szału. Smak piwa jest nico bardziej ciekawy. Zboże i drożdże dalej obecne. Mydło staje się prawie niewyczuwalne, a za to pojawiają się delikatne nuty owocowe. Czuć elementy słodowe i algi! Te morskie cudaki ukazują się w sposób zbliżony do suszonych i sprasowanych płatów, których używa się do sushi. Kto jadł, ten wie. Co ciekawe w aftertaste mamy posmak psiej karmy. Mam wrażenie, że to również z powodu glonów. Trunek w smaku ma średnią cielistość, co pozytywnie wpływa na jego profil smakowy. Coś co bardzo mi przeszkadza, to bardzo wysokie nagazowanie. Dużo ciężkich i twardych bąbli, które szybko zapychają. Przez pierwsze parę łyków skojarzyło mi się to z szampanem, ale po kolejnych 5 przerosło mnie.
Mimo wszystko uważam, że warto sprawdzić jak smakuje taki wynalazek. Jest to bodajże jedyne takie dzieło na rynku. Smak i aromat są w porządku, ale nic nie urywają. Jeśli ktoś jest ciekaw, to polecam.

Ocena 3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz