niedziela, 26 lutego 2017

[7] Z Innej Beczki: Krew, pot i szczęk łamanych... KAPSLI!

   Piwo kraftowe to nie tylko powód do spotkania się ze znajomym i stałe poszukiwanie ciekawych składników, nowych smaków i aromatów. To też możliwość rozmowy na różne tematy, a zazwyczaj te piwne. Jako że coraz więcej osób zwraca uwagę na to co pije, a piwna świadomość jest bardziej obecna, dużo częściej można spotkać jakiegoś piwowara domowego. Ba! Coraz łatwiej o spotkanie pełnoetatowego pracownika browaru. Co ciekawe - ilu ludzi, tyle pomysłów na piwo. Patrząc na jakiś trunek z perspektywy stylu, to każdy z nas znajdzie cechę,  która najbardziej mu odpowiada. Przez te różnice nierzadko dochodzi do przeróżnych konfrontacji. Tak więc aby dać upust swoim emocjom i zapobiec rozlewowi krwi, powstały Bitwy Piwowarów.



   W czwartek 16.02 udałem się z Kodą do szczecińskiego pubu The Office. Zostaliśmy tam zaproszeni przez naszego przyjaciela Piwologa w celu wykonania małego projektu, o którym dowiecie się niebawem. Korzystając z tej niecodziennej okazji wybraliśmy się na wcześniej wspominaną Bitwę Piwowarów. Jest to konkurs organizowany między innymi przez PSPD i The Office. Do tej pory odbyły się już 4 pojedynki w kategoriach: Smash IPA, Gruit, Belgian Pale Ale oraz Witbier. My mieliśmy przyjemność wziąć udział w ostatnim ćwierćfinale. Pod ocenę wzięliśmy piwo w stylu Witbier. Wcieliliśmy się w rolę sędziów piwnych, co okazało się niemałym wyzwaniem. 

   UWAGA! Nim przejdę do oceniania piwa, dodam,  że to tylko MOJA subiektywna ocena i może się diametralnie różnić od odczuć Dagi i reszty gości.

  Tego dnia w szranki stanęło dwóch zawodników - Michał Bartosik oraz Damian Świętnicki. Obaj panowie bardzo dobrze przygotowali się do pojedynku.


Michał Bartosik

 Pierwsza próbka jaką miałem przyjemność spróbować prezentowała się całkiem ładnie. Jasno-bursztynowe, zamglone, z delikatną i drobną, ale trwałą pianą. Aromat, który dociera nam do nosa jest przyjemny i dość standardowy. Mam tu na myśli typowy aromat dla witbirów, o któym pisze między innymi BJCP. Pszenica, kolendra i kwiatowość to kompozycja, która bardzo przyjemnie pieści nasze nozdrza. Dodatkowo wyczuwalne są drożdże i zapach, który Daga określiła jako "fermentację". Pewnie chodzi tu o aromat, który czuć gdy wchodzimy do browaru w trakcie pracy drożdży. Smak piwa jest dość podobny. Na pierwszym planie kolendra zabawia się ze zbożem. Następnie pojawia się nuta kwiatowa, lekkie ciasto drożdżowe oraz świeża skórka chlebowa. Goryczka objawia się tutaj na poziomie niskimi, lecz w kierunku średniego. 
    Piwo jest przyjemne i zrobione zgodnie ze stylem. Dodać też muszę, że ten Witbier był zdecydowanym faworytem Dagi.

                                  Damian Świętnicki

   Piwo prezentowało się równie ciekawie. Totalnie nieprzejrzyste, złociste, z przyjemną białą i trwałą pianą. Jeśli chodzi o zapach, to totalnie przerósł moje oczekiwania. Dostajemy tutaj kopniaka od dużej dawka cytrusów, które są niesamowicie pobudzające i odświeżające. Skórka cytryny, grejpfrut i pomarańcze momentalnie pieszczą nasz nos. Dodatkowo pojawia się nuta zbożowa, co dopełnia zapach. Nie ma co, takiego aromatu to ja się nie spodziewałem. Smak piwa również jest bardzo ekscytujący. Do klasycznych nut pszenicy dochodzi spora ilość słodkich cytryn i pomarańczy. Piwo ma bardzo wyraźną podbudowę słodową, co zwiększa jego cielistość. Co ciekawe mimo dość pełnego smaku piwo jest mega pijalne. Jak mniemam spowodowane jest to wszechobecnymi nutami cytrusowymi oraz wyraźnie zaznaczoną goryczką, która dodatkowo stawia nas na nogi. Następnego dnia po bitwie miałem okazję zamienić parę słów z Damianem, który przyznał, że do piwa po za chmielem trafiła spora ilość skórki pomarańczy oraz trawy cytrynowej. 
   Witbier pana Świętnickiego był zdecydowanie moim faworytem i skradł całkowicie moje serce. Niestety opinia Mojej Kobiety była zupełnie odmienna, bo czuła tam nuty wędzone (swoją drogą nie mam pojęcia skąd, więc jeszcze po powrocie do domu długo toczyliśmy spór o aromat tego piwa), a to niekorzystnie wpłynęło na jej nastawienie do zawartości super plastiku degustacyjnego.



   Po degustacjach nadeszła pora na ostateczny werdykt, więc lud wybrał. Zwyciężyło piwo Damiana. Jestem bardzo zadowolony z tego faktu i mam nadzieję, że jeszcze uda mi się spróbować tego cuda. Tak czy siak, oba produkty były na bardzo dobrym poziomie. Gratuluję zwycięzcy i życzę mu powodzenia w następnych pojedynkach. Kolejny etap Bitwy Piwowarów już 23 marca w pubie Cesky Film. Tak więc jeśli będziecie przypadkiem w Szczecinie, to zapraszam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz