Summit
Single Hop Ipa
[Doctor Brew]
[Doctor Brew]
Rok 2015 szczęśliwie się zakończył. Na blogu
pojawiło się 48 recenzji piw z 15 krajów. Niedoścignionym liderem została
Polska, z wynikiem 26 opisów. Do tego odwiedziłem 10 browarów oraz uwarzyłem
swoje pierwsze piwko! Były chwile radości, szczęścia oraz weny twórczej, ale
też takie, kiedy na blogu nic się nie działo. Nie mniej daliśmy radę wytrzymać
ze sobą i naładowani energią zacząć nowy rok.
Na 2016 mam trzy postanowienia
- Publikować co najmniej jeden post tygodniowo.
- Zaliczyć więcej piwnych imprez.
- Uwarzyć kolejne warki.
Mimo, że zaczynamy z lekkim opóźnieniem to moje
akumulatorki są już w pełni naładowane i możecie na mnie liczyć!
Aby utwierdzić siebie i Was w przekonaniu, że to,
co było, się skończyło, postanowiłem wrócić do ostatniej premiery 2015 roku, czyli
Summit Single Hop Ipa od chłopaków z Doctora Brew. Dlaczego ostania premiera?
Otóż odbyła się 31 grudnia, więc piwo zamknęło cały rok piwny.
Summit to kolejne piwo Doktorów z serii Single
Hop, mająca na celu zaprezentowanie walorów różnych gatunków chmielu w takim
samym "środowisku" piwnym. Tym razem próbujemy kolejnych szyszek z US
i A. Podobno zasługą tego chmielu jest aromat zbliżony sensorycznie do
szczypiora, czy nawet cebuli. Tak więc czas sprawdzić, czy tylko ogry mają
warstwy, czy piwa również.
Piwo barwy ciemnozłotej,
lekko zmętnione, dość obfita, biała piana, średnio i grubo pęcherzykowa.
Świetny lacing, więc to prawie standardowy wygląd piw z tej serii. Nie mniej
miałem wrażenie, że to piwo nie było tak bardzo zmętnione oraz, że piana była
dużo bardziej trwalsza niż w innych tego typu gatunkach.
Aromatycznie jest
zaskakująco… Po pierwsze nasz nos nie zostaje trafiony cebulowymi pociskami,
właściwie to prawie wcale jej nie czuć. Sam aromat jest ciekawy, przyjemny,
nieco słodki. Mamy tutaj do czynienia z owocami tropikalnymi, takimi jak mango
czy pomelo.
Do zestawu owoców dochodzi jeszcze lekkie winogrono które ujawnia się
tam gdzieś w tle.
No i na samym końcu pojawiają się te polskie cebulowe nuty. Po drobnym zabełtaniu piwa
w szkle do naszego nosa docierają lekkie aromaty zielonej cebuli czy też szczypiorku. Całkiem ciekawy efekt i jak na razie pierwsze potwierdzenie tezy, że piwo jest warstwowe.
No i na samym końcu pojawiają się te polskie cebulowe nuty. Po drobnym zabełtaniu piwa
w szkle do naszego nosa docierają lekkie aromaty zielonej cebuli czy też szczypiorku. Całkiem ciekawy efekt i jak na razie pierwsze potwierdzenie tezy, że piwo jest warstwowe.
Pewnie zastanawiacie się jak
tam smak. Otóż, szanowni Państwo, jest nieźle. Na pierwszym planie wcześniej
wymieniane nuty tropikalne. W sumie całościowo tworzą ciekawy posmak
tropikalnej multiwitaminy. W dalszych partiach dochodzą lekkie nuty cytrusowe
oraz winogronowe. Na samym końcu znowu pojawia się zielona cebulka, która jest
ciekawą kontrą do słodkich smaczków. Jeśli chodzi o samą goryczkę, to też jest
tutaj zabawnie, ponieważ pierwsze trzy, cztery łyki nie mówią nam nic, żeby
cokolwiek skopało nasz język. Na początku goryczka zaczepia nasz język od tyłu,
dopiero potem, tak przy ósmym głębszym łuku, wypełnia nam usta gładką cytrusową
goryczką, zostając już potem jako łagodny, skórkowy, posmak.
Ogólnie chmiel Summit robi niezłą robotę. Jest bardzo oryginalny,
aromatyczny, a zarazem goryczkowy. Nie ukrywam, że byłem bardzo sceptycznie
nastawiony do tej premiery, ale zostałem pozytywnie zaskoczony. Aromat, smak
oraz posmak jest bardzo przyjemny, co sprawia, że piwo jest pyszne, w sam raz
do picia. Same szyszki zaciekawiły mnie na tyle, że zastanawiam się nad nimi,
czy użyć ich do produkcji swojego kolejnego piwa. Ogólnie całkiem niezła,
zbalansowana Ipa.
W ten oto sposób na dobre zakończyliśmy rok 2015 i wkroczyliśmy w
nowy, lepszy, 2016. Oby piwnych premier było jeszcze więcej (w tym roku było
ponad 1000), żeby było więcej czasu na pisanie i czytanie! Wesołego Nowego roku!
Wasze zdrowie!
Soundtrack:
Cóż na prawdę bardzo nie chciałem tutaj wcisnąć disco polo. No i się udało!
Ocena:4/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz