sobota, 16 stycznia 2016

#44: Hafensänger [Mashsee Brauerei]

Hafensänger 
[Mashsee Brauerei]





    Jako, że obchodzimy dzisiaj dzień porterów bałtyckich, postanowiłem zbadać jak ten gatunek wychodzi naszym zachodnim sąsiadom. Owy styl powinien być nam szczególnie bliski, ponieważ wykształcił się właśnie nad Bałtykiem. Dodatkowo owy styl utożsamiany jest bardzo mocno z Polską nazywając Skarbem Polski.
    Historia sięga czasów napoleońskich, kiedy to nałożono embargo handlowe na Anglię, co doprowadziło do braku dostaw treściwych oraz rozgrzewających stoutów. Szybko zaczęto poszukiwać jakiegoś zamiennika który byłby w stanie nadrobić owe braki. I tak oto powstał ten styl. Największym problemem, jeśli chodzi o produkcję tego typu piwa, jest kilkumiesięczne leżakowanie, by uwydatniły atuty tego trunku. Główne profile smakowe to: kawa, czekolada i palone zboża, można również trafić na karmel lub suszone owoce. Granica alkoholowa ustalona jest od 8% do 9,5%, więc faktycznie ma rozgrzewać. Internet dopowiada również, że w innych krajach (nie tych z basenu morza Bałtyckiego) ilość alkoholu może być trochę niższa. 
    Będąc ostatnio na wymianie w Hanowerze, nie mogłem odpuścić sobie zaliczenia chociaż paru piwnych miejsc. Na całe szczęście do browaru Mashsee miałem jakieś 15 minut na piechotę, dlatego też zaraz po wizycie w cudownej galerii sztuki, razem z Kodą (pozdrawiam!) wybraliśmy się po piwko. O ludziska! Jakie to było ciekawe miejsce. Browar Mashsee jest kontraktowcem (jak to określał sam właściciel -  cyganem) Natomiast w budynku, gdzie znajduje się centrum dowodzenia, są tylko 2 fermentory po 5 hekto każdy. Jak mówił właściciel tutaj robią testy, a potem warzą piwo pod Hanowerem. W środku również znajdywały się 3 krany na próbowanie ich piwa i stoły. Oraz coś, od czego nie mogłem się oderwać, czyli cała ściana niemieckiego kraftu. Większość w dodatku pochodziła z obszarów Hanoweru. Postanowiłem zrobić tam "małe" zakupy i z pełnym plecakiem wrócić do hotelu.
    Przyznam wam się szczerze, że dopiero ostatnio zobaczyłem, że kupiłem właśnie ten porter. Zachęcił mnie kapsel firmowy, bo jako jedyny był niebieski. Aa, no i oczywiście, piękna wspaniała kotwica na etykiecie.
    Piwo poleżało sobie jakieś 4 miesiące i dzisiaj je wypiłem. Bo jak świętować to świętować!
Otworzyłem i do mojego nosa dostały się nuty całkiem prawidłowe dla tego stylu. Czarna kawa z nutami gorzkiej czekolady oraz lekki susz oraz najprawdopodobniej jeszcze lukrecja i toffi. Powiem Wam, że zaciekawiło mnie. W szkle było czarne, ale klarowne. Na szczycie znajdowała się lekka brązowawa pianka. Niestety moja wyobraźnia od razu uruchomiła projekcje obrazu i przed moimi oczami pojawiła się Polska plaża z malutkimi falkami rozbijającymi się o brzeg. Dodam, że w wodzie pływa mnóstwo glonów... Cóż taki urok.
Smakowo piwo jest. Hym...  OK?! Tak po prostu - ok! Paloność jest, kawa jest, lekka kwaskowatość od palonego zboża jest, no i jakieś lekkie owoce. Niestety, piwo jest też bardzo płaskie i jednokierunkowe. Pijąc je, bardziej pasowało mi to na Dry Stouta niż na porter ale taki profil też się zdarza.
    Jeśli chodzi o finisz, to jakiś tam jest... Mamy tutaj kwasek po czarnej kawie i leciutką goryczkę. Miło, ale przez to piwo wydaje się trochę wodniste.
Ostatnim aspektem, nad którym się zastanawiam, jest fakt, że piwo ma 6,1%. Definicja mówiła o lekkich widełkach przy 8%, ale nie aż takich. Dlatego też zastanawiam się jak mam to potraktować.
    Podsumowując piwo jest w porządku i da się je wypić. Wydaje mi się, że chłopcy z Mashsee nie potrafili do końca się zdecydować, w którym kierunku się udać. Na co postawić, czy aromat, czy smak, a może grzanie. Próbowali połączyć wszystkie te trzy cechy, w tym przypadku się nie był to najlepszy pomysł.
Jak widać Portery Bałtyckie powinny zostać i być robione tam, gdzie jest więcej tego morza Bałtyckiego.
Nie mniej polecam spróbować ową niemiecką wariację! Wasze zdrowie i wesołego świętowania! 

Soundtrack:
Po bałtycku w końcu musi być.

 


Ocena: 3,25/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz