Recenzja:
Piotrek z bagien White IPA feat. Maciej Próchnicki
[Browar Jan Olbracht Rzemieślniczy]
Piszę do was świeżo
po powrocie z premiery piwa Piotrek z Bagien w stylu White IPA uwarzonego przez
Macieja Próchnickiego rdzennego wrocławianina.
Spontanicznie wybrałem
się do lokalu o nazwie Zakład Usług Piwnych.
Uwielbiam tam spędzać czas przy piwie, ze względu na różnorodną ofertę
piw rzemieślniczych z Polski, jak i z całego świata. Dzisiaj akurat w kranach
poza Polską, była Belgia i Niemcy.
Co do samego eventu:
Była to premiera
piwa w stylu White IPA z dodatkiem mięty i kolendry oraz chmielonego Equinoxem.
Piwo tworzone w ramach konkursu Kuźnia Piwowarów. O co chodzi z tym konkursem?
Browar Jan Olbracht Rzemieślniczy oraz podobno Tomasz Kopyra wpadli na pomysł,
by zorganizować konkurs. W tym przypadku, w każdej kategorii startują inne
osoby, co sprawia, iż w każdym stylu będzie jeden zwycięzca. Taki system
doprowadza do tego, że na piwnym rynku się zamiast jednego zwycięskiego piwa
pojawia się aż sześć, a będzie jeszcze więcej. Na sam koniec, z każdego piwa,
które się ukazało, zostanie wybrany best of the best. Zatem wygląda to inaczej
niż zwykle, kiedy to najpierw odbywają
się pojedynki między piwowarami i zwycięzca warzy swój trunek w browarze, które
jest sponsorem..
Nie ukrywam, że na
tej premierze po raz pierwszy miałem przyjemność z Piotrkiem.
Trunek w szkle
wygląda stylowo. Jest złotawy, lekko mętny i lekko opalizujący, z białą leciutką
krążkującą pianą na szczycie. Ciekawym tutaj zabiegiem jest dodanie do zasypu,
składników nie słodowanych takich jak: ryż i pszenica, które pozytywnie
wpłynęły na barwę oraz pianę piwa. W aromacie jest intensywnie chmielowy. Ten
Equinox jest naprawdę niezłym chmielem, dającym przyjemny aromat oraz porządną
goryczkę. W nosie prócz cytrusów oraz słabych owoców, występuje lekka nuta
popcornu, ale poza tym nic. Niestety nic! Liczyłem na tą kolendrę i miętę, a zwłaszcza
na ten drugi dodatek. No nic, nie samym aromatem człowiek żyje.
Smakowo jest nieźle.
Ba, nawet lepiej niż w aromacie. Mamy tu goryczkę i to taką całkiem mocną.
Potem wchodzi nam lekka pszenica, słabiutkie przyprawy i faktycznie nuta
słodkawej mięty. W sumie ostatnie momenty smakowania są bardzo ciekawe,
ponieważ na początku nasz język jest atakowany goryczką, później dochodzi cytrus,
a na samym końcu wszystko jest łagodzone tą miętą, która w sumie najbardziej
smakiem kojarzy mi się ze stewią.
No i to tyle
recenzji.
Szczerze mówiąc,
piwo mnie nie powialiło. Miałem bardzo sporo oczekiwania względem tej mięty
oraz kolendry. Gdzieś tam to było, ale miałem wielką nadzieję, że będzie dużo
większe buuum.
Trochę szkoda, ale
cóż i tak bywa. Piwo jest dobre i jest naprawdę nieźle umiejscowione w swoim
stylu, ale jednak nie tego się spodziewałem.
Aaa, i mam jeszcze
wersję butelkową, jeśli będzie się jakoś drastycznie różniła od wersji lanej,
to na pewno was o tym poinformuję!
Soundtrack:
Jak jest Piotrek to też musi być Józek.
Ocena: 3,5/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz