środa, 29 lipca 2015

[1] Z Innej Beczki: Kim ty Kur** Jesteś??




 Kapslownicy!
Oficjalnie witam się z Wami!
 Dziś nieco z innej beczki - bardziej publicystycznie. Chcę się tutaj dzielić swoimi opiniami na tematy piwne, jak i te, które mają się trochę dalej do tej tematyki. Świat jest ciekawy i to nawet bardzo. Tak! Czasami zdarza się mu mnie zaskoczyć. Mówię o tym normalnym życiu, które mam poza piwem i pisaniem swoich skromnych recenzji. Posiadam też inne kręciołki, które dają mi wiele radości i satysfakcji. I to właśnie tym chcę się z Wami dzielić!

          Cóż od czego by tu zacząć... W sumie pewnie się zastanawiacie,
a cytując Bogusława Lindę, zapytalibyście pewnie "Kim ty, kur**, jesteś!?". Już, już! Spieszę z wyjaśnieniem! Mam na imię Mieszko i... i to musi wam na razie wystarczyć ;). Jestem studentem, obecnie Uniwersytetu Wrocławskiego, na kierunku geografii.  Na co dzień zajmuję się pracą z dzieciakami w wieku 6 – 9 lat, jak i młodszą młodzieżą, czyli dzieciakami z gimnazjum. Z oczywistych powodów nie mogę nic więcej zdradzić. Poza pracą, jak już wspominałem wcześniej, ostro się uczę. Wcześniej na Politechnice, a teraz na Uniwerku. A co?! Jak szaleć, to szaleć. No, ale nie samą pracą i nauką człowiek żyje. Co jeszcze siedzi w mojej głowie? Samoloty i jachty. Tak żywiołowy ze mnie chłopak. Uwielbiam gapić się na każdą jednostkę latającą, jak i pływającą. Sam osobiście pływam od ponad 12 lat, a co do latania to od kilku lat jestem spottersem (niestety warunki zdrowotne nie pozwalają mi na latanie). Gdyby tego było mało, zajmuję się modelarstwem. Jeśli chodzi o to hobby, to pamiętam, że już od małolata coś kleiłem z tatą. Obecnie zajmuję się składaniem modeli lotniczych, jaki i pancernych (mój kolejny konik), malowaniem modeli piechurów z różnych epok (przede wszystkim antyk i średniowiecze). No i najważniejsze - budowa makiet. No i wreszcie dochodzimy do piwa. Kocham je degustować. Poza piciem piwo to dla mnie coś więcej. To sztuka warzenia oraz tworzenia idealnych nazw i etykiet, które potęgują nasze doznania podczas picia. Piwo dla mnie stało się też pewnym sposobem urozmaicającym turystykę. O właśnie! O tym zapomniałem. Bardzo dużo podróżuję i to kocham. No i właśnie to piwo łączę razem z geocachingiem (gra terenowa, o której zrobię oddzielny wpis) i turystyką w jedno. No i cóż wychodzi niesamowity zestaw. Oprócz picia złocistego trunku kolekcjonuję piwne dodatki  - kapsle, etykiety czy wafle pod kufle. Co do szkła, nie mam presji, ale jeśli gdzieś piję, a mają tam szkło firmowe, to chyba oczywiste, że muszę je mieć. Nie wiem, czy to przypadkiem nie jest jakaś jednostka chorobowa.  
          Tyle póki co o mnie, a wracając do tematu bloga, skąd się  wzięła fascynacja piwem i jak powstał blog?!
Zaczęło się niewinnie…  Bywa tak w życiu, że człowiek łapie jakieś wstrętne choróbsko. W moim przypadku to nawracające zapalenia zatok. Jako, że była jesień, a nie może być jesieni bez chorych zatok, to leżałem już dwa tygodnie w domu. Przewracając się z boku na bok i przyjmując każdą pozę przeglądałem internet. I tak doznałem objawienia – pojawił się KOPYR. Tak to on mnie wkręcił. Pierwsza reakcja jak oglądałem jego  vlog to było "WTF?! Są inne piwa i podobno są dobre... LOL.". No i kupiłem pierwsze dwa piwa inne niż Kasztelan. To był Dyniamit od Pinty i to śmieszne piwo niby z konopią.  Ukończywszy wpierw interaktywny kurs Tomasza, próbowałem swoich sił. Wyzwaniem okazało się też pisanie. Jakoś nigdy nie kwapiłem się do tej czynności, ale mam wrażenie, że nawet z betonu czasem róża wyrasta i tak też się  stało w moim przypadku. Po trzech miesiącach nauki smaków oraz nauki o samym piwie postanowiłem poszukać jakiegoś kursu degustatora. Jakie było moje zdziwienie, gdy na facebooku na jakimś portalu promocyjnym pojawił się właśnie taki kurs.  Oczywiście zgłosiłem się na niego. Jak tam było?! Nauka o związkach chemicznych, nauka zapachów, opisywania smaku, koloru i aromatu. W sumie takie rzeczy oczywiste, ale zaprezentowane w naukowy i specjalistyczny sposób. No i po tym wszystkim maszyna ruszyła. Dziś na blogu mamy prawie 40 recenzji. Ta właśnie seria stanowi najważniejszy filar mojego bloga i wydaje mi się, że nigdy z niego nie zrezygnuję. Docelowo dojdzie jeszcze jedna seria dotycząca piwnych miejsc. Będę chciał stworzyć swoją własną mapę miejsc, gdzie piłem. Od razu sprostowanie, nie będzie to każdy pub. Mam na celu graniczyć się do browarów i brewpubów. Zastanawiam się też nad wprowadzeniem jeszcze jednej rewolucji, a mianowicie wpisów dotyczących moich podróży. 
    To już Wam wszystko powiedziałem. Kim jestem, dlaczego to robię i jakie mam plany na przyszłość.
A teraz mam jeszcze do Was prośbę. Otóż jak pewnie niektórzy widzieli na stronie FB postanowiłem włączyć się do akcji mającej na celu pomóc jeszcze nienarodzonemu Kubusiowi. Kuba musi mieć zoperowane serduszko. Musimy zebrać 126 000 euro. To naprawdę gigantyczna kwota. Ale wierzę z całych siły, że każdy z nas może pomóc. 
Mój pomysł jest taki. Odpuśćmy sobie w każdym tygodniu dwa piwa, dzięki temu w kieszeni zostaje nam ok. 15 złotych. Weźmy te pieniążki i prześlijmy je rodzicom Kubusia.  Jestem pewny, że nawet taki malutki zastrzyk pomoże w osiągnięciu tak ważnego celu.
Mam w planie zorganizować piwne wydarzenie, z którego dochód chcę przekazać na pomoc dla Kuby. Liczę na to, że każdy, kto to będzie czytał, dołączy się do owej inicjatywy. Moi wspaniali czytelnicy, pamiętajcie, że karma wraca. Jeśli stać nas na piwo, to stać nas na pomoc, a ta się liczy pod każdą postacią. Jeśli nie możesz wesprzeć nas finansowo, udostępnij post z facebooka, powiedz rodzinie lub znajomym. 

Pokażmy, że jesteśmy piwoszami z klasą!
Liczę na was moi Kapslownicy!


Pomocne Linki:
http://operacja-kubusia.pl/
http://operacja-kubusia.pl/jak-pomoc/

Soundtrack:
Jako, że siedzę nad morzem nie mogło zabraknąć mojego ukochanego gatunku muzycznego czyli szant. Tak więc oddaje wam w ręce zęzę do wypompowania.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz