piątek, 26 czerwca 2015

#31: Call Me Simon 2 [Pinta]

Recenzja:
Call Me Simon 2
[Pinta]




To był szalony tydzień… Bardzo dużo się działo. Już nawet się bałem, że nie znajdę czasu, aby usiąść w jednym ze swoich ulubionych pubów czyli Pod Latarniami. Cel mojej podróży do owego pubu był oczywisty. Po prostu PIWO. Szukając jakiegoś magicznego cuda, które by na mnie rzuciło urok, wypatrzyłem piękne coś: Call Me Simon, które  pochodzi z kolaboracyjnego projektu krakowskiego browaru Pinta oraz Simona Martina – znanego  Walijskiego piwnego blogera. Nie jest zbytnio znany w Polsce, ale na świecie doceniany. Zatem padł na niego wybór, argumentowany właśnie tym, że jest znany, soo nie mi tu dyskutować.
   Call Me Simon jest piwem utworzonym w stylu Imperial Irish Red Ale, czyli taka trochę IPA, tyle że w stylu angielskim, nawiązująca do Irlandii. Barwa piwa jest ciemno czerwona pod słońce, natomiast w normalnym świetle jest mahoniowa lub lekko bursztynowa (zależy kto patrzy :P). Piana leisinguje się, a przy tym jest drobnoziarnista. Piwo jest aromatycznie
 i całkiem przyjemne. Mocny chmielowy bukiet  i cytrusy. Zapach jest bardzo intensywny, ponieważ wydostaje się nawet takiego shakera nie przystosowanego do wypuklania zapachów z piwa. Podczas picia nasza buzia też jest rozpieszczana. A dba o to cytrusowa nuta, która  genialnie współpracuje z goryczką, dość wysoką. Gorzkość jest wszechobecna w tym piwie, zaczyna i kończy każdy nasz łyk. Naprawdę super! Poza tym jest tam jeszcze sporo nut karmelowo-miodowych, lekko orzechowych i melanoidów (aromat chlebowy, a w tym przypadku ciemnego chleba). Bardzo lubię takie zestawienia, gdzie wysoka goryczka jest łamana nutami słodyczy. Bardzo dobrze zbalansowane piwo. Wysycenie troszkę za wysokie jak na ten angielski styl piw, ale też nie jest źle. W smaku gdzieś tam dalej pojawia się lekki retronosowy alkohol rozgrzewający gardło od środka.
   Cóż, piwo naprawdę bardzo mi smakowało. Smak, aromat i sam wygląd wykonują super robotę.  Jestem w stu procentach pewny tego, że jest to jedne z lepszych piw Pinty, jakie są obecnie dostępne na rynku. Z niecierpliwością będę czekał na kolejne kolaboracyjne projekty z Krakowa. Piwo polecam każdemu nawet na szybkie spróbowanie. Serio, warto!
Soundtrack:
Co prawda Kraków to nie New York ale z pewnością Simon Martin miał problemy z adaptacją w Polskim społeczeństwie. Jestem też pewny że słuchał właśnie tej piosenki żeby podnieść się na duchu:


Ocena: 4/5

2 komentarze: