Recenzja:
Brązowa Stopa
[Ale Browar]
[Ale Browar]
„Nigdy nie lubiłam swojego imienia. Brązowa Stopa –
zdejmę skalp z każdego, kto spróbuje nawiązać do łajna bizona. Po prostu ojciec
był po kilku Brown ale, chmielonych z indiańską fantazją, a ja nie wyglądałam
jak Smukła Trzcina.” Taką morską opowieścią wita nas AleBrowar ze swoim Brown
Ale „Brązowa Stopa”.
Brown
Ale jest to gatunek pochodzący z ameryki (stąd też nawiązanie do indian),
charakteryzujący się średnią lub wysoką goryczką oraz wielkim bukietem smaków,
w którym najczęściej możemy wyróżnić czekoladę, paloność i karmel.
Łajno
Bizonaaaa znaczy Brązowa Stopa wydaje się idalnie spełniać wszystkie kryteria.
Jako że AleBrowar słynie z swoich ekstrymalnych smaków byłem nastawiony na to, co się kryło w zakapslowanej butelce. I na szczęście nic mnie nie zaskoczyło.
Jako że AleBrowar słynie z swoich ekstrymalnych smaków byłem nastawiony na to, co się kryło w zakapslowanej butelce. I na szczęście nic mnie nie zaskoczyło.
Po
ściągnięciu skalpu z główki butelki wylewa się ciężki aromat. Jest to
połączenie żywicowych chmielów razem z zapachem torfu i lekkich przypraw.
Zapach przypomina dzikie pustkowia ameryki. Sępy i kojoty oraz wielkie kaniony
z Indianami puszczającymi znaki dymne na szczytach. Idealny obraz jak z komiksów i bajek o kowboju Lucky Lucku. Barwa piwa przypomina faktycznie bizony,
które się spokojnie pasą. Brunatno brązowa barwa z beżową lepką pianą,
przecinana pojedyńczymi powolnymi bąbelkami. Smakując córki wodza czujemy
wysoką paloność. Smak palonej kawy miesza się z torfowym wysoko goryczkowym
aromatem. Do kompletu dochodzi żywicowa nuta oraz słabe przyprawy. Co do
nasycenia jest bardzo niskie, co powoduje, że piwo jest bardzo gęste i jak dla
mnie jest zbyt monotonne.
Brown
Ale od Ale Browaru jest całkiem ciekawą propozycją. Nie mniej nie odstaje od
innych piw z tego browaru i jest również mocno ekstremalny. Wydaje mi się, że
nie każdy będzie w stanie wypić całą butelkę, bo piwo jest troszkę męczące.
Nadaje się do picie w zimowe lub jesienne wieczory oraz dla wielkich fanów
żywicznych/goryczkowych piw. Jak dla mnie to piwo dobre, ale gdybym miał
kontakt z dwoma Brązowymi Stopami obawiam się, że mógłbym nie podołać.
Soundtrack:
Jak są Indianie to muszą być i kowboje, a nic nie pasuje do tego klimatu tak jak Ennio Morricone.
Ocena: 3,25/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz