Recenzja:
Kindl Mit
Kindl Mit
Schuß Waldmeister
[Berliner Weisse]
[Berliner Weisse]
Opiszmy dzisiaj następnego małego berlińskiego
dzieciaczka. Jako, że ostatnio jego malinowy odpowiednik zrobił całkiem sporą
furorę, to nadszedł czas na zielonego odpowiednika. Oczywiście ten Kindl
również pochodzi prosto z berlińskiego browaru, który odwiedziłem podczas swojej ostatniej wyprawy. Mam
nadzieję, że owy maluszek także przypadnie wam do gustu.
Jak już wyżej pisałem rodzinę należy
kupować w komplecie. Tak też i było z tym Waldmeisterem. Czerwony braciszek
zielonego braciszka cudowne zestawienie. Na początku zakładałem, że to piwo
będzie bardzo podobne do poprzedniego. BA! Wręcz takie samo tylko, że
zabarwiane innym sokiem.
Jakże się zdziwiwłem…
Jakże się zdziwiwłem…
Oczywiście nasz nos znowu zaczyna
imprezować wraz z słodkimi owocowymi nutami. W tym piwie znacznie mocniej są
wyczuwalne nuty mlekowe, co wskazuje na większe zakażenia bakteriami laktozy,
ale jest to plus. Cały aromat jest na prawdę miły i zachęcający do picia.
Co do samej koloru, to piwo przedstawia
się niesamowicie w szkle. Barwa jest soczysto zielona, a piana mimo, że nie za
bardzo trwała, idealnie się piętrzy oraz jest przecudnego śnieżnobiałego
koloru. Wszystko wygląda jak świeżo skoszona trawa na łące z piękną pastereczką
w białej zwiewnej sukni wraz ze stadem puchatych owiec.
Pierwszy łyk piwa jest wystrzałowy! W
smaku zieleniak jest bardziej kwaskowaty niż różowy odpowiednik. Powiedziałbym,
że ciągnie za języczek, ale zaraz po chwili nasze receptory odbierają słodkie
nutki soku z przytuli wonnej (stąd też kolor tego piwa), które bardzo
przyjemnie łagodzą całą kwaskowatość. Mamy również wrażenie, że na czubku
naszego języka znajduje się kropelka mleka prosto od krowy. Całe zestawienie
jest bardzo trafne, ponieważ mamy lekki, słodko-kwaśny trunek o wysokiej
pijalności. Samo wysycenie jest niskie, ale idzie w kierunku średniego, co
dodatkowo pobudza nasze podniebienie do picia.
Cóż co do samej etykiety powiem znowu to
samo. Uwielbiam logo Berliner Kindla! Jest po prostu przepiękne i tyle. Reszta
etykiety jest raczej normalna, ale logo to same ochy i achy.
Podsumowując to, Waldmeister jest idealny
na każdą imprezę. Spełnił moje oczekiwania w stu procentach i wiem, że jak
pojadę znowu do Berlina to przywiozę kolejne butelki owocowych braci.
Jeśli chcesz też pisz na mailu lub Facebooku!
Ocena: 3,25/5
Nie wiem czy nie przeraża mnie trochę smak mleka w piwie hmm
OdpowiedzUsuńOj spokojnie :)
OdpowiedzUsuńto nie jest tak, że masz wrażenie mlaka z piwem po prostu jest lekki posmaczek mleczny.
Zakażanie piwa owymi bakteriami laktozy wpływa na słodycz lub/i kwaskowatość danego piwa :)
Zapewniam że owe mleko nie przeszkadza w piciu :)