Recenzja:
MAD4
Pineapple Apple
[Mikkeller]
Pineapple Apple
[Mikkeller]
Idę sobie razu pewnego przez DrinkHalę (serdecznie
pozdrawiam), już miałem wychodzić, gdy naglę do moich oczu trafiły odbite
promienie słońca. Mała zgrabna prosta butelka z cudną stokroteczką na etykieca
wyrosła mi przed twarzą, a jako, że był to ostatni taki okaz w sklepie to...
domyślcie się sami.
No i kupiłem. No,bo jak miałem nie
kupić. Ekscytacja była na prawdę całkiem długa. Po pierwsze primo, piwo z
Danii, po drugie primo, piwo ze znanego browaru Mikkeller, i po ostatnie,
trzecie primo, zaciekawiła mnie etykieta. Taka minimalistyczna skąpa, ale
ciekawa. Pierwszy raz widziałem stokrotki na piwie,
a w dodatku podpisane Pineapple Aple.
a w dodatku podpisane Pineapple Aple.
Po powrocie do domu stwierdziłem, że
należy zalać swoje rajskie łąki kwietnym trunkiem.
Aromat z butelki był całkiem ciekawy.
Wyczuwamy tutaj faktycznie specyficzne nuty kwiatowe, natomiast w tle pojawiają
się cytrusy oraz słodkawe nuty pochodzenia najprawdopodobniej słodowego.
Szczerze mówiąc kuszący zapach, ale jak dla mnie odrobinkę przeperfumowany.
Niestety, sam zapach nie należy do
najlepszych, a do tego dochodzi jeszcze smak... Otóż pierwsze, powiedzmy trzy,
cztery łyki są na prawdę ok. W smaku mamy lekką, lecz wyraźną goryczkę, która pojawia
się w naszych ustach od początku
smakowania aż po sam koniec. Nawet utrzymuje się nieco dłużej. Poza tym bardzo
intensywny smak jakby kwiatowy - rumianku, a do tego w gdzieś tam w tle są
cytrusy, grejpfrut albo kwaśna pomarańcza. Całe to zestawienie jest miłe, mamy
wrażenie, że jesteśmy gdzieś na wiosennej polanie. Ech... Niestety… Jak już
mówiłem po kilku łykach nie jest tak magicznie. Wszystko nam się zlewa, smak
jest tępy i nudny. Rozmawiając potem ze znajomym na temat owego trunku,
doszliśmy do wspólnego trafnego wniosku, że piwo to może być, ale od połowy smakuje jakby żuło się
chusteczki do pielęgnacji dziecięcych zadków o zapachu rumiankowym. Do tego po
wypiciu piwa ma się wrażenie jakby wypiło się litr płynu do naczyń którejś ze
znanych firm.
Piwo jest koloru złotego ze średnią
przejrzystością, a piana jest trwała pięknie biała jak liski stokrotki, w
dodatku oblepia kufelek i jest ładnie zbita. Jednak to nie zakamufluje tego
dość męczącego smaku. Sam kolor i piana to za mało, by się połakomić na to
piwko. Dodatkowo tępi nas wysycenie w piwie. Jest jak dla
mnie za niskie do tego gatunku. Mimo, że piwo ma wysoką pijalność, to przez
niskie wysycenie jest po prostu na prawdę męczące.
Reasumując. Piwo jest ciekawe do
spróbowania, może jakiś faworyt ziołowo-kwietno-cytusowych pilsów chętnie
wypije więcej niż jedno. Wiem jednak swoje, niestety nie smakowało mi za bardzo
i muszę przyznać, że nie dałbym rady wypić większej butelki niż 0,33. Jak widać
nawet najpiękniejsze kwiatki mogą być śmierdzące.
Ocena: 2,75/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz