Recenzja: Dyniamit
[Pinta]
[Pinta]
Nareszcie po długich polowaniach na browary Pinty, udało się
zdobyć jedną z ciekawszych propozycji na rynku. Dyniamit!! Pinta od momentu
powstania wyznaczała nowe trendy, tak też stało się w tym roku, kiedy ukazał
się ich napój sezonowy stylizowany na pumpkin ale.
Jak przystało na piwa Pinty, Dyniamit jest piwem niefiltrowanym. Barwa
pomarańczowa wpadająca w bursztynową, o zerowym prześwicie. Piana (na zdjęciu
tego nie widać) bardzo szybko znika, nie jest klejąca, a przez jej
gruboziarnistość powstają liczne zapaści i dziury w warstwie. Nasycenie gazem
dość niskie, ale wystarczające, by uszczęśliwić nasz język i podniebienie. Gdy dojdziemy już do odbezpieczenia naszego Dyniamitu, będziemy mogli wyczuć delikatny, lecz nieco słodki aromat cynamonu i goździków. Do całego zestawu dochodzi lekki zapach słodu oraz pieczonej dyni, która dodaje dodatkowych walorów aromatycznych.
Po pierwszym łyku, od razu wyczujemy wspomniane goździki i cynamon, które stopniowo zanikają, zamieniając się w delikatny posmak dyni. Nie jest on nachalny, lecz bardzo przyjemny. Możemy wyczuć go w przełyku i języku. Co do samej goryczki w piwie jest dość wysoka i równie wyraźna
w smaku.
Jeszcze na koniec o samej etykiecie. Jest ona przemyślana, a sama zabawa słowem wpływa tylko na jej korzyść. Zadbany klimatyczny rysunek oraz ciekawa kontra sprawiają, że już pusta butelka może trafić na półkę kolekcjonerską.
Ogólnie piwo bardzo smaczne, jednak po wypiciu całej zawartości kufla, stwierdzam, iż twórcy przesadzili odrobinę z przyprawami korzennymi, przez co "najadłem" się już tą zupą chmielową i nie mam ochoty na kolejną butelkę. Na szczęście jest to piwo sezonowe, więc raz do roku można skosztować tego oryginała. Nie mniej zachęcam każdego smakosza do zapoznania się z ową wybuchową produkcją.
Jest na prawdę dobra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz