wtorek, 2 grudnia 2014

#3: Tsingtao [Qingdao]

Recenzja: Tsingtao
[Qingdao]



   Nie mam zielonego pojęcia, co mnie podkusiło, by nabyć to piwo. Ni to ładna etykieta, ni to butelka, cena też ... pupy nie rwała. Może  to, że jest to chińskie „magiczne” piwo przesiąknięte industrialnym klimatem lub chęć spróbowania po prostu czegoś innego. 

  Samo "piwko" zapowiadało się dość ciekawie. Jak już wcześniej napisałem, piwo z wielkich Chin, w którym czuć życie tego państwa…   Nie byłem szczególnie zaskoczony, gdy po otwarciu zielonej butelki 0.33, poczułem fabryczny, przemysłowy zapach. Z resztą taki jest urok tego typu opakowań.
  Po otrząśnięciu się i przelaniu napoju do kufla zobaczyłem cienki, żółtawo-słomkowy kolor i pianę miło piętrzącą się oraz w miarę trwałą. Zachowanie piwa standardowe dla pilsów.
 Smak również był bardzo podobny. Z początku spodziewałem się lekko słonawego smaku, jak przystało na piwa z ryżem, ale tu wpadłem w miłe zaskoczenie. W ustach poczułem lekko słodkawy smaczek z przebijającą się nutką goryczki. Niestety cała przyjemność na tym się kończy, ponieważ smak znika dość szybko, ciągły zapach przemysłu tylko przeszkadza i nie zachęca do kolejnego łyku. Ewentualne smaki możemy poczuć dopiero po paru "głębszych" łykach, wtedy faktycznie czuć leciutki ryż. Jednak to za mało…
 W trakcie degustacji, próbowałem wyczuć jeszcze to nasycenie gazu w butelce. Piję, próbuję, no i niby jakieś jest, ale jakieś takie nijakie. Być może to wina partii na którą trafiłem albo po prostu małej ilości bąbelków. Niestety nic w ustach nie szalało.
  Podsumowując piwo z ryżem i przemysłem prosto z Chin nie powala na kolana. Jest raczej typowym pilsem, który nadaje się do picia w gorące dni lub na gorące imprezy. Jego plusem jest miła kompozycja i lekkość, co sprawia, że możemy wypić dwie, trzy, ba nawet cztery butelki... TYLKO PO CO?

 

Ocena: 1,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz