środa, 10 grudnia 2014

#6: Iron Maiden - The Trooper [Robinsons Brewery]

Recenzja:

Iron Maiden - The Trooper

[Robinsons Brewery]



"Zabrzmiały trąby,szarża zaczęła się" – tak właśnie zagościło u mnie pierwsze angielskie piwo. Waleczny Trooper prosto z browaru Robinsons Brewery. Przyczyna zakupu była jedna... IRON MAIDEN! Tak jest! To właśnie Eddie na etykiecie oraz sam fakt, że była to jedyna butelka w sklepie sprawiły, że Brytyjski Kawalerzysta zawitał w mojej kolekcji. 

 Długo nie mogłem się zdecydować, czy otwierać to piwo, czy nie. W końcu uległem, po prostu musiałem.  
 Po odpieczętowaniu naszej armaty od razu wyczuwalne są zapachy kwiatowe oraz
w późniejszym etapie chlebowe. Zapach naprawdę dobrze skomponowany i wyważony. Wszystko, co nasz nos poczuje, będzie delikatne, stonowane oraz przejściowe.
Po przelaniu naszego jeźdźca do szkła ukazuje nam się cudna bursztynowa barwa, na której unosi się bardzo gruba, zbita beżowa piana. Nareszcie piana, która nie znika po trzech sekundach. Klei się po ściankach i dotrzymuje nam towarzystwa aż do ostatniego łyku tego trunku.
Co do smaku jest... Inny. Czegoś innego się spodziewałem. Myślałem, że piwo będzie agresywne, typowo męskie. Natomiast było raczej normalne. Owszem nasycenie idealne, dokładnie takie, jakie lubię. Niskie, w kierunku średniego. Cudna piana, ale ten smak…
Nie wiem?!
 Na pewno jest to dobre piwo, ale nastawiłem się na coś innego. Po pierwszych dwóch łykach czujemy jakby morele, może trochę mirabelek i chmiel. Na szczęście całkiem smaczny i dobrze wyczuwalny. Powtórzę raz jeszcze, że piwo jest smaczne, ale zaskoczyło mnie.
Podsumowując Trooper jest piwem naprawdę miłym. Smaczek okej, bąbelki super,
 a piana to istny majstersztyk. Dodatkowo uroku i charakterku dodaje barwa napoju jak i sama butelka, która kusi swoją walecznością. Mamy wrażenie, że jeśli kupimy kawalerzystę, będziemy mogli stanąć u jego boku i rzucić się w wir walki.


Ocena: 4/5


Zapraszam do Muzeum Kapsli

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz